Bill Bass to światowej sławy amerykański antropolog sądowy, już emeryt, ale wciąż aktywnie wspierający kolegów po fachu. Jon Jefferson jest dokumentalistą, dziennikarzem i pisarzem. Trupia Farma z kolei to… trupia farma w Knoxville, w stanie Tennessee ;) Oficjalna nazwa miejsca brzmi jednak naukowo i poważnie: Ośrodek Badań Antropologicznych Uniwersytetu Tennessee (University of Tennessee Anthropological Research Facility) i takim również jest miejscem – poważnych badań naukowych – stworzonym przez wspomnianego Billa Bassa.
Trupia Farma rozpoczęła działalność w 1980 roku, w bardzo skromnej formie, ale z potężnymi ambicjami. Teraz, po latach, to już faktycznie ogromne przedsięwzięcie, z którego doświadczeń czerpią naukowcy z całego świata. W skrócie rzecz ujmując – Trupia Farma to miejsce badań i doświadczeń, gdzie na wolnym powietrzu, choć oczywiście na terenie zamkniętym, znajdują się ludzkie ciała w różnych stadiach rozkładu, który to rozkład nie zawsze ma szansę odbyć się „bez przeszkód”. Niektóre zwłoki leżą w trawie, inne są zakopane pod ziemią, kolejne – zatopione w wodzie, pozostawione we wrakach spalonych samochodów; jedne leżą w cieniu, inne w ostrym słońcu, a jeszcze inne są całkowicie osłonięte od warunków atmosferycznych w miejscach udających np. zawilgoconą piwnicę czy mieszkanie… Niektórym z Was wydaje się to pewnie makabrycznym zbezczeszczeniem zwłok, ale pomyślcie – każde z ciał, które trafiają na Farmę, jest ciałem z donacji z myślą o nauce. Nie kradnie się zwłok z kostnicy, nie wyrywa denatów z rąk zrozpaczonych rodzin, a tym bardziej – nie zabija nikogo z myślą o pozyskaniu materiału do badań.
Trupia Farma może przywodzić na myśl chory sen sadysty, ale to naprawdę miejsce, dzięki któremu medycyna sądowa poczyniła milowy krok w przyszłość. Gdyby nie doświadczenia zdobyte na farmie przez Billa Bassa i jego zespół, nie udałoby się rozwiązać zagadek mnóstwa dziwnych zgonów, nie udałoby się skazać wielu zabójców, a wiele rodzin żyłoby z przeświadczeniem, że nie poznają prawdy o śmierci bliskiej osoby. Nieograniczona wyobraźnia Bassa, jego chęć poznania nieznanego, a co za tym idzie – wkład w rozwój medycyny sądowej – są wręcz nieocenione. Nie powinien zatem dziwić fakt, jak duże zainteresowanie wykazują potencjalni donatorzy ciał. Nie wszystkie zwłoki przechodzą proces „rekrutacyjny”, ale ścisłe obostrzenia spowodowane są troską nie tylko o badaczy mających bezpośredni kontakt z ciałami, ale również o ich „współtowarzyszy”. Niekontrolowane zanieczyszczenia i rozprzestrzenianie się chorób zakaźnych mogą zniweczyć wieloletnie badania.
Bill Bass oraz Jon Jefferson napisali wspólnie kilka książek, czerpiąc z wiedzy i doświadczenia tego pierwszego, oraz z warsztatu pisarskiego drugiego. Dwie z tych książek to non-fiction o życiu i pracy B. Bassa oraz o działalności Trupiej Farmy. Kolejne to kryminały, pisane przez duet pod pseudonimem Jefferson Bass. Kilka z nich jest w naszym księgozbiorze, jednak na początek Waszej przygody z antropologią sądową z prawdziwego zdarzenia, polecam książki farmie poświęcone: „Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie” oraz „Trupia Farma. Nowe śledztwa”. Niezwykle wciągająco i ciekawie opisane śledztwa, prowadzone przez B. Bassa i jego współpracowników, sprawiły, że przez chwilę szczerze żałowałam, że moja przygoda z medycyną ogranicza się do wizyt u lekarza… Obie książki są rewelacyjne, choć szkoda, że tylko w drugiej są zdjęcia. Oczywiście dobrane zostały takie fotografie, które nie epatują śmiercią, a jedynie przybliżają kulisy spraw i pomagają pewne rzeczy lepiej sobie wyobrazić.
Metryczka książki|closed
Tytuł: Trupia Farma. Sekrety legendarnego laboratorium sądowego, gdzie zmarli opowiadają swoje historie
Autor:Jon Jefferson, Bill Bass
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2012
Gatunek: literatura faktu
Notka o autorze|closed
Skandynawskie mroczne kryminały to Antoniny zdecydowany #1, ale chętnie sięga również po inne powieści kryminalne oraz literaturę iberoamerykańską, niekoniecznie przepełnioną grozą i zbrodnią.
Lubi czytać po angielsku i hiszpańsku.
Lubi też wschodnie sztuki walki, skandynawski black metal, castellano rioplatense, upalne lato, spaghetti…
Nie lubi, gdy jej imię zdrabnia się Tosia lub Antosia. Od 2004 roku nie je zwierząt, ale nikogo do wegetarianizmu nie namawia.
To właśnie spod jej klawiatury wychodzi zdecydowana większość tekstów, które czytacie na naszej stronie.