Ułatwienia dostępu

  • Skalowanie treści 100%
  • Czcionka 100%
  • Wysokość linii 100%
  • Odstęp liter 100%

integrootwarcie strony legimi w nowym okniebip logootwarcie strony ibuk w nowym oknieotwarcie strony urzędu miasta w nowym oknie

Sophie Haydock | Historycznie

cztery muzy 2

Jeśli fascynuje was sztuka i lubicie dobrą opowieść, to nie przejdziecie obojętnie obok tego tytułu. Jak dużo wiecie o Egonie Schiele? A o jego muzach, kobietach, które pojawiały się na jego obrazach?

Adele pochodzi z burżuazyjnej wiedeńskiej rodziny i jest dość rozpieszczona, bo zawsze dostaje to, co chce. Dziewczyna jest pewna siebie, zdeterminowana, by dotrzeć do celu za wszelką cenę, pełna namiętności i gwałtownych uczuć. Czuje, że konwenanse ją krępują i ograniczają, chciałaby zerwać z siebie te okowy i wyrwać się na wolność. Gdy poznaje młodego artystę Egona, natychmiast pała do niego gwałtownym uczuciem. To może być jej szansa na wielkość i na wolność. Jej młodsza siostra Edith to jej przeciwieństwo: jest cicha, pokorna i nieśmiała, żyje w cieniu siostry. Czy to się kiedyś zmieni? Vally jest już znana wśród artystów, gdy poznaje Egona Schielego. Tych dwoje zaznajamia ze sobą sam Gustav Klimt, mistrz początkującego malarza. Vally jest odważna, zna swoją wartość i mocne strony. Dziewczyna dzięki swoim przymiotom wydobyła się z ubóstwa i teraz bryluje na salonach z najgłośniejszymi nazwiskami epoki. Gertrude to siostra Egona: jego pierwsza modelka, zaborcza, zazdrosna o inne muzy brata, gwałtowna i porywcza. Odkąd nie mieszkają wspólnie, tęskni za życiem z Egonem i za czasem, gdy tylko ze sobą dzielili coś niezwykle cennego i intymnego.

To właśnie one są tytułowymi czterema muzami i to im oddaje głos autorka. Wiedeń na początku XX wieku jest stolicą sztuki. Artystyczna część miasta kręci się wokół Gustava Klimta, który wyznacza trendy i jednym pozwala zaistnieć, a innych topi w mroku zapomnienia. Jednym z jego protegowanych staje się Egon Schiele, młody malarz, który specjalizuje się w dziwacznych kobiecych aktach. Modelki z jego obrazów są obscenicznie upozowane, wyuzdane, patrzą śmiało na portretującego. Ich nagie ciała są wykrzywione, a na ich twarzach maluje się na poły ból, na poły rozkosz. Siebie samego Schiele umieszcza na równie odważnych nagich autoportretach. Wzbudza oburzenie, wywołuje skandale, jest o nim głośno, a on tym żyje. A jednak Sophie Haydock nie oddaje mu głosu (poza krótkim tekstem na końcu), zamiast tego pozwala przemówić Adele, Gertrude, Vally i Edith. Każda opowiada o innym wycinku jego życia i w końcu składa się ono w całość.

Okrucieństwem tego życia jest to, że poddajemy się losowi, a potem musimy z tym żyć, dzień po dniu. Kształtują nas wybory, do których odmawia się nam prawa. A potem, zanim się obejrzymy, życie czyni nas kimś bardzo dalekim od naszych wyobrażeń. Pozostaje z nas drobny skrawek tego, czym byłyśmy dawniej, coś, czego nawet nie rozpoznajemy.

Sophie Haydock poskładała tę historię z dostępnych dokumentów oraz domysłów. Nie można z całą pewnością udowodnić, że takie były muzy Schielego, ale historia „Czterech muz” opisana jest tak wiarygodnie i plastycznie (sic!), że absolutnie wierzy się w świat przedstawiony. Przed moimi oczami wykwitły pełne bogactwa bale, spotkania artystycznej bohemy, kolejne domy Schielego, jego pracownie malarskie, w nosie prawie czułam woń farb i terpentyny i rozgrzanego, wymęczonego pozowaniem ciała. Każda ze sportretowanych kobiet była inna, a równocześnie tak wyrazista i pełna życia, że ich opowieści wydawały mi się absolutnie prawdziwe, jakby opowiadały tylko mi po kolei swoje losy. Sophie Haydock zabrała mnie do Wiednia początków XX wieku i sprawiła, że poczułam tyle emocji i tak wiele przeżyłam z bohaterami powieści, że chciałam przeczytać całość jak najszybciej i równocześnie nigdy się z nimi nie rozstawać.

Wzloty i upadki, kontrowersje i pochwały, blichtr i ubóstwo, miłość i nienawiść, namiętność i obrzydzenie, a nade wszystko ona ‒ sztuka, królowa, jedyna władczyni. Bo dla niespokojnych duchów takich jak Egon Schiele może istnieć wiele muz, ale tylko jedna miłość ‒ sztuka właśnie.

Pragnę zaszokować świat. Dlatego maluję samego siebie w tak wyzywających pozach. Ale to sztuka mnie stymuluje, nie seks. Nie ustalałem zasad. Daję mężczyznom we Wiedniu to, czego pożądają, za co chcą płacić. To nie moja wina, że w świecie jest tyle hipokryzji.

Sophie Haydock ‘Cztery muzy’

Notka o autorze|closed

Karolina Sosnowska

Karolina Sosnowska

Otoczona książkami w domu i w pracy – wiecznie zaczytana. Czytać lubiła od dziecka – i tak już jej zostało. Z wykształcenia literaturoznawczyni, z pasji bibliotekarka, która najbardziej w swej pracy lubi kontakt z czytelnikiem: doradzanie lektur, dzielenie się wrażeniami o przeczytanych tytułach. Od 2013 roku prowadzi bloga z recenzjami książek pod nazwą Tanayah Czyta. Lubi różnorodność (tak w książkach, jak i w życiu), łatwiej więc powiedzieć, po jakie gatunki nie sięga, niż jakie chętnie czyta, ale do jej ulubionych należą z pewnością kryminały i thrillery oraz literatura piękna. W domu ma drugą bibliotekę, a niektórzy znajomi bezskutecznie próbują wyrobić sobie do niej biblioteczną kartę ;)

© 2024 Miejska Biblioteka Publiczna w Katowicach. Wykonanie Szymon Szostok